W tym roku obronił tytuł Mistrza Polski, a w Europie sezon zakończył na piątym miejscu. W finałowej serii zmagań o prymat na starym kontynencie rywalizował na Stadionie Narodowym w Warszawie, a jego przejazdy obserwowały 52 tysiące widzów. Dziś, wywodzący się z Bielkówka, driftingowy mistrz Paweł Korpuliński odwiedził Urząd Gminy Kolbudy, aby opowiedzieć o swoich sukcesach - i ogólnie - o początkach swojej przygody z tą widowiskową i zyskującą coraz większą popularność dyscyplinie.
Jak sam mówi, bieżący sezon był najlepszym w jego dotychczasowej karierze, choć w swoim dorobku ma już kilka mistrzowskich tytułów, w tym główne trofea wywalczone w Skandynawii. Skromnie przyznaje jednak, że za jego sukcesami odnoszonymi na torach stoi cały sztab ludzi. W przygotowaniach oraz startach towarzyszy mu dwunastoosobowy zespół, który tworzą mechanicy, kierowcy pojazdów serwisowych, a także specjaliści od social mediów, które odgrywają niebagatelną rolę nie tylko w popularyzacji dryftu i promocji naszego zawodnika, ale również w pozyskiwaniu sponsorów.
Pan Paweł żartobliwie przyznaje, że nieocenioną rolę w nagłaśnianiu jego sukcesów – przynajmniej na szczeblu lokalnym – odgrywa… babcia Rita, przez wiele lat związana z Urzędem Gminy Kolbudy.
- Słyszałem wiele na temat sukcesów Pawła, gdyż bardzo dobrze znam jego babcię, która jest niezwykle dumna z wnuka i ma do tego powody – mówi wójt Marek Goliński. – Dziś osobiście mogłem porozmawiać z mistrzem o jego osiągnięciach. Usłyszałem wiele ciekawych informacji na temat dyscypliny, w której realizuje swoje marzenia. Jest niezwykle zapracowanym człowiekiem. Cieszę się, że znalazł chwilę, aby się z nami spotkać.
Oprócz startu w zawodach mistrz prowadzi warsztat samochodowy, w którym przygotowuje i modyfikuje dla swoich klientów samochody do driftingu. Przy ich budowie pracuje ten sam zespół, który serwisuje auta pana Pawła. Jak przyznaje, w ostatnich dwóch, trzech latach obserwujemy dynamiczny wzrost popularności tej dyscypliny.
- Drifting rozwija się w szybkim tempie, aby stawiać czoła najlepszym niezbędna jest ciężka praca i poświęcenie – informuje tegoroczny mistrz. - Nasze przygotowania do sezonu trwają cały rok - praca przy aucie, trening w symulatorze, praca mentalna, nawiązywanie współprac z partnerami, akcje marketingowe, a to tylko ułamek tego, co robimy na co dzień.
Jakie były zatem początki przygody Pawła Korpulińskiego ze sportem motorowym.
- Najpierw były gry komputerowe i fascynacja japońskimi klipami oglądanymi na youtubie oraz takimi filmami jak „Szybcy i wściekli”. Nie bez znaczenia była również możliwość oglądania rozgrywanego w Sopocie na Brodwinie etapu górskich samochodowych mistrzostw Polski, na które to zawody zabierał mnie tata – mówi. – Później były symulatory, na których trenuję do dziś, a gdy skończyłem 18 lat rozpocząłem próby jazdy na torze w Koszalinie. Moim pierwszym samochodem było auto BMW.
Paweł Korpuliński przyznaje, że drift, choć niezwykle widowiskowy, jest dość bezpieczną dyscypliną motorową. Mimo iż kierowcy pokonują tor w kontakcie, a po zawodach auto wymaga wymiany wielu kompozytowych elementów karoserii, kontuzje zdarzają się rzadko.
- W tym sezonie sześciokrotnie wymieniałem przedni zderzak i dziesięciokrotnie tylny – mówi. – Na zakończenie sezonu wymiany wymagała też maska auta. Ciągłych modyfikacji wymaga oczywiście również napęd pojazdu.
Prędkość przejazdu zależy przede wszystkim od toru. Za najszybszy uznawany jest ten w Kielcach. Tam prędkościomierz pokazuje momentami 160 km/h. Na torach bardziej ciasnych osiągana szybkość wynosi około 80 km/h. a w zakręcie ok. 50 km/h. Jak przyznaje kierowca w dryfcie oceniana jest przede wszystkim technika jazdy i styl prowadzenia pojazdu.
Nasz gość, choć za kierownicą swojego driftowego Nissana wyczynia cuda i częściej jeździ bokiem niż do przodu, jest jednocześnie wielkim orędownikiem bezpiecznej jazdy. Bywa zapraszany do audycji poświęconych bezpieczeństwu w ruchu drogowym, a także spotyka się z młodzieżą. Choć jest osobą mocno zajętą i zapracowaną deklaruje, że gdy pozwoli mu czas, chętnie odwiedzi również którąś z gminnych szkół, aby zaprezentować uczniom swoje auto i poopowiadać o tym jak ważna na co dzień jest odpowiedzialność za kierownicą.
Jak z dumą podkreśla całe jego życie kręci się wokół driftingu. Kocha swoją pracę, która jest jego największą pasją.
- Gdyby nie sport, który uprawiam nie byłbym tak szczęśliwym człowiekiem, jakim dziś jestem – mówi.
Jak czytamy w mediach społecznościowych Pawła Korpulińskiego w tym sezonie – podczas pięciu rund mitrzostw Polski i pięciu rund mistrzostw Europy - ciężarówka serwisowa mistrza pokonała niemal 17,5 tysiąca kilometrów. Pojazd naszego kierowcy spalił ok. 2 000 litrów etanolu i … 300 opon.
Jeszcze raz gratulujemy sukcesów i trzymamy kciuki za kolejne!