O tym jakie było Lublewo przed 1939 r. opowiada jego mieszkanka Cecylia Klein z domu Wittstock, której rodzina związana jest z wsią od trzech pokoleń.

- Była to wieś bogata - wspomina p. Cecylia. Mieszkało tu około 150 rodzin, było 16 dużych gospodarstw rolnych. Bogaci gospodarze posiadali (oprócz własnych) domy dla swoich robotników. Wieś leżała przy trakcie do Gdańska i znajdowały się tutaj zajazdy z karczmami i stajniami dla podróżujących. Tędy jeżdżono z towarem na jarmark do Gdańska i tutaj się zatrzymywano w drodze powrotnej. Zajazd był w miejscu dzisiejszego "Relaxu" i także po drugiej stronie w domu zajmowanym przez rodzinę Patoków. Tam też znajdowała się na podwórku duża sala dancingowa z pięknym parkietem, która przetrwała do pierwszych lat po wojnie.

Tu, gdzie dzisiaj jest sklep GS był sklep z materiałami i pasmanterią, sklep spożywczy był w domu zamieszkałym przez rodzinę Muchów. Na zapleczu domu rodziny Kopańskich znajdowała się ubojnia i masarnia. Był Zakład Budowlany, Malarski, Fryzjerski, Szewski. Był weterynarz i położna. Dzisiejsza hurtownia COOL, a wcześniej jej poprzedniczka chłodnia stanęły na gruzach zniszczonej podczas ofensywy w 1945 r. gorzelni.

- Mój tato i dziadek - kontynuuje swoje wspomnienia Cecylia Klein mieli własną kuźnię (budynek stoi do dzisiaj i jest częścią dobudowanego do niego warsztatu samochodowego). Nad nią, na poddaszu w małym pokoiku mieszkaliśmy. Mój ojciec był komendantem straży pożarnej, a ta była konna. Kiedyś coś się paliło, jechał przez wieś na rowerze i trąbił zwołując strażaków.

Na mapie Lublewa (Löblau) z 1939 r. oznaczono usytuowanie gospodarstw. Dziewięćdziesiąt kilka procent to nazwiska niemieckie.

- Przed wojną była to wieś typowo niemiecka. Pamiętam, że mieszkało tam tylko dwóch Polaków: Libowski i Hinz - wspomina mieszkaniec Pręgowa, związany z Polonią Gdańską Wojciech Kamiński.

- Po wojnie, nie wyjechaliśmy jak wszyscy do Niemiec - mówi w zamyśleniu Cecylia Klein. Tu żyli nasi dziadkowie i rodzice. Czuliśmy się gdańszczanami.