Mieszkańcy Gminy Kolbudy godnie uczcili pamięć ofiar Marszu Śmierci. W niedzielę 2 lutego br. w Pręgowie i Kolbudach odbyły się uroczystości upamiętniające tragiczną wędrówkę więźniów obozu nazistowskiego KL Stutthof, którzy po ogłoszonej 25 stycznia 1945 roku ewakuacji wyruszyli w stronę Lęborka. Do miasta tego nigdy jednak nie dotarli. Wielu więźniów nie sprostało trudom marszu.

- Spotkaliśmy się w 75 rocznicę Marszu Śmierci po to, aby oddać hołd wszystkim, dla których droga do wyzwolenia okazała się zbyt długa i wyczerpująca. W licznym gronie stanęliśmy nad zbiorową mogiłą również po to, aby oddać hołd wszystkim ofiarom ludobójstwa dokonanego przez hitlerowskie Niemcy. II wojna światowa i holocaust pozostawiły nam wszystkim blizny, które trudno się goją. Te wciąż żywe rany są jednak bolesną pamiątką, która nie pozwala zapomnieć nam o tym, o czym pamiętać musimy. – powiedział wójt Andrzej Chruścicki podczas obchodów.

Uroczystości rozpoczęły się od nabożeństwa w kościele w Pręgowie, w którego murach przed 75 laty nocowały kolumny więźniów przechodzące przez teren naszej gminy. Mszę odprawił ksiądz dr Leszek Jażdżewski, duszpasterz Kaszubów.

Po nabożeństwie uczestnicy przeszli w kolumnie marszowej na pobliski cmentarz, aby złożyć wieńce i zapalić znicze na zbiorowej mogile ofiar Marszu Śmierci. Modlitwę w intencji ofiar odprawił proboszcz miejscowej parafii ksiądz kanonik Adam Zelewski. Uroczystej oprawy rocznicowym wydarzeniom dodały liczne poczty sztandarowe z gminnych szkół, ochotniczych straży pożarnych i okolicznych oddziałów Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, współorganizatora obchodów 75 rocznicy Marszu Śmierci.

Wszyscy uczestnicy otrzymali okolicznościową broszurę poświęconą okolicznościom i wydarzeniom, jakie rozegrały się podczas wędrówki więźniów. Zawarto w niej między innymi relacje uczestników marszu. Opracowana przez Janinę Linstedt, nauczycielkę historii w ZKiW publikacja została wydana przez Urząd Gminy Kolbudy.

Obchody uświetnił również montaż słowno - muzyczny w wykonaniu Marioli Wojciechowskiej, Beaty Woźniak i Anny Kwidzińskiej, nauczycielek kolbudzkiej szkoły, które zaprezentowały wiersze napisane przez więźniów obozu Stutthof. Zebrani w sali koncertowej UG Kolbudy wysłuchali również utworów, które na wiolonczeli wykonała Gerda Reiss uczennica tutejszej szkoły.

 „Cierpienie” oraz „pamięć” były słowami, które tego dnia najczęściej usłyszeć można było we wszystkich oficjalnych wystąpieniach wygłoszonych ze sceny Urzędu Gminy Kolbudy, gdzie odbyła się ostatnia część obchodów. Mówił o tym zarówno prezes kolbudzkiego oddziału Z-KP Jerzy Kreft, jak i przedstawiciele władz Gminy Kolbudy.

- W tygodniu, w którym świat czcił pamięć ofiar nazistowskich zbrodni stanęliśmy nad mogiłą skrywającą szczątki tych, którzy w 1945 roku opuścili teren ewakuowanego obozu Stutthof wyruszając w swoją ostatnią drogę. Marsz więźniów brnących w śnieżnych zaspach i przy trzaskającym mrozie wiódł również przez tereny, na których dziś żyjemy. Pobliski kościół, okoliczne drzewa, polne kamienie i budynki, które mijamy każdego dnia były niemymi świadkami ogromnego cierpienia, bezsilności i przemocy stosowanej wobec uczestników Marszu Śmierci – mówiła przewodnicząca Rady Gminy Kolbudy podczas uroczystości.

Dużo mówiono również o wrażliwości mieszkańców Pręgowa, którzy przed laty pogrzebali ciała ofiar marszu i doprowadzili do powstania zbiorowej mogiły, w której godnie pochowano ich szczątki. Słowa podziękowania padały też pod adresem nauczycieli i uczniów, którzy przed kilkoma laty, we współpracy z Muzeum Stutthof, na podstawie archiwalnej kwerendy, dokonali identyfikacji części ofiar, których szczątki spoczywają w Pręgowie.

O wydarzeniach sprzed 75 lat z pasją opowiadały Elżbieta Grot z Muzeum Stutthof oraz Janina Linstedt, która nie ustaje w próbach dotarcia do rodzin ofiar Marszu Śmierci i wciąż poszukuje kolejnych informacji na temat miejsc pochówku tych, którzy umierali podczas morderczej wędrówki.

- Obchody rocznicy tego tragicznego marszu na stałe zagoszczą w kalendarzu najważniejszych rocznic. Gmina Kolbudy dołoży wszelkich starań, abyśmy wspólnie pielęgnowali pamięć o tych, którzy opuściwszy obozowe baraki brnąc w śnieżnych zaspach nigdy nie dotarli do stacji „wolność”. – zakończył swoje wystąpienie wójt Andrzej Chruścicki.

Według historyków przez obóz Stutthof przewinęło się około 110 tysięcy więźniów z 26 państw europejskich i nie tylko. Decyzję o ewakuacji obozu, w związku z niepowodzeniami Niemców na froncie wschodnim, ogłoszono więźniom 25 stycznia 1945 roku. Po przeprowadzonej selekcji w pieszą trasę wyruszyło przeszło 11 tysięcy więźniów w 9 kolumnach liczących od 800 do 1600 osób. Więźniom  rozdysponowano pewną ilość obozowej odzieży, koce oraz prowiant składający się z: 0,5 kg chleba, 0,5 kostki margaryny lub topionego sera. Władze obozu uznały, że więźniowie dojdą do oddalonego o 140 kilometrów Lęborka. Każdego dnia planowano przejście 20 kilometrów. Idący w temp. do -25  C brnęli  w zaspach śnieżnych. Do wyznaczonego miejsca nigdy nie dotarli.